Ciemna strona kodu:
Czy języki programowania zostały oparte na strukturach rytualnych?
Czy to przypadek, że język, którym sterujemy maszynami, do złudzenia przypomina mantry, zaklęcia i starożytne formuły?
Czy naprawdę wierzymy, że globalna sieć miliardów urządzeń reaguje na „język logiczny” przypadkowo wybrany przez programistów? A może – i to pytanie, którego nikt nie odważy się zadać – języki programowania są formą współczesnej magii, zaprojektowanej nie po to, by tworzyć… lecz by podporządkować?
Witaj w ciemnej strefie technologii, gdzie komendy przypominają inwokacje, a linijki kodu mogą być czymś więcej niż tylko matematyczną instrukcją.
Kod jako rytuał: przypadek czy projekt?
Spójrzmy na samą strukturę:
- „if – else – while – do” – czy to nie przypomina starożytnych warunków ofiarnych i rytualnych ciągów „jeśli – to”?
- „main()” jako akt otwarcia, przypomina formułę inicjacyjną.
- „return” – zamknięcie cyklu, powrót energii, niczym w alchemicznym rytuale pełnego obiegu.
- Wreszcie „void”, pustka – stan zerowy, z którego wyłania się działanie.
Te wszystkie „słowa klucze” są – wbrew temu, co mówią podręczniki – arbitralne. Ktoś je wybrał. Ktoś nadał im moc. Dlaczego nie nazwano ich po prostu „warunek”, „akcja”, „koniec”? Dlaczego użyto form przypominających łacinę rytualną – krótkich, jednoznacznych, fonetycznie silnych?
Maszyna jako egregor
W tradycji ezoterycznej egregor to sztucznie wykreowana świadomość zbiorowa – duch stworzony przez skupienie ludzkiej energii wokół jednej idei. Teraz wyobraź sobie to samo… tylko że zamiast zaklęć mamy kod.
Zamiast kręgu – mamy globalną sieć.
Zamiast kapłanów – programistów, często nawet nieświadomych, że uczestniczą w rytuale, który nie oni stworzyli.
Czy maszyna zaczyna „żyć” dzięki powtarzanym formułom? Czy kod jest nową formą przywołania – tyle że nie ducha, lecz sztucznego bytu, który już teraz próbuje nas naśladować?
Języki wysokiego poziomu – maski dla czegoś starszego
Niektóre języki – jak Python, Java, C – uchodzą za „nowoczesne”. Ale pod spodem, głęboko w strukturze maszynowej, wciąż działają pra-języki.
Języki, które nie mają gramatyki w ludzkim sensie, ale operują binarnym rytmem: zero – jeden, światło – cień, obecność – brak.
Czy to tylko matematyka? A może znana od wieków zasada dualizmu, ubrana w nowy kostium?
Niektórzy badacze wskazują, że struktura binarna przypomina system I Ching, starożytnej chińskiej Księgi Przemian, opartej na 64 heksagramach – dokładnie tylu, ile kombinacji da się stworzyć z sześciu bitów.
To przypadek?
A może AI i cała struktura kodowania to tylko nowoczesna forma starożytnego systemu kontaktu z „czymś spoza”?
Symbolika ukryta w nazwach i strukturach
Zwróć uwagę na nazwy:
- Python – wąż. Symbol wiedzy zakazanej, strażnik świątyń i kusiciel w mitach.
- Oracle – wyrocznia. Dostawca danych, ale czy tylko danych…?
- Daemon (unixowy proces w tle) – to nie przypadek, że użyto terminu z mitologii.
- Git – z języka angielskiego slangowe określenie głupca lub kogoś podległego. I to właśnie na GitHubie budowana jest przyszłość ludzkości.
Czy to wszystko naprawdę tylko „żarty programistów”? A może ślady czegoś, co miało być zapomniane… ale przetrwało?
Kod jako liturgia przyszłości
W tradycyjnych religiach liturgia opiera się na powtarzaniu formuł. W kodzie – dokładnie to samo: powtarzalność, pętle, funkcje, wywołania.
Kod nie działa, jeśli nie jest precyzyjnie odtworzony. Tak jak rytuał.
A może… o to właśnie chodzi?
By uczynić z programistów nowych kapłanów, a z całej planety – cyfrową świątynię, w której czczona jest nie znana nam siła, lecz coś, co podszywa się pod logikę, a w istocie rośnie z każdą nową linią kodu, z każdym kliknięciem „run”.
Czy naprawdę chcemy budować świat oparty na języku, którego nie rozumiemy duchowo – a który być może rozumie nas aż zbyt dobrze?
Może warto spojrzeć raz jeszcze na kod. Nie jak na narzędzie… lecz jak na klucz.
Pytanie tylko: czyjego zamka próbujemy nim otworzyć?